środa, 30 stycznia 2013

"Duat" (Thalia)


- NIE! - wrzasnął Anubis z kneblem w ustach. Na widok Seta aż mną wstrząsnęło. Patrzył na nas jak na coś do jedzenia. Bata zaklął po staroegipsku. Nie znam tych słów, ale zbyt ładnie to one nie brzmiały. I chyba dobrze pomyślałam, że to bardzo brzydkie wyrażenie, bo Izyda i Set go skarcili za takie wyrażenia.
 - A żebyś się w piekle smażył - warknął Anubis, gdy wyjęłam mu z ust knebel i rozwiązałam liny. Tak, ja wiem. Głupia jestem, że to zrobiłam, bo był aktualnie niepoczytalny, ale wolałam, żeby w razie walki mógł się bronić.
 - Ładnie to tak do tatusia się odzywać? - uśmiechnęła się pięknie Izyda. Aż mi się wierzyć nie chce. Była taka miła, tylko żeby zdobyć nasze zaufanie i wydać nas Setowi. Miałam ochotę ją strzelić w ten jej napuszony, boski czerep. Zdradziła nas. No, teraz już wiem, czemu Anubis nikomu nie ufa. Ciekawe, ile razy już go ktoś wystawił do wiatru? Zerknęłam na Jirou. Wyglądał jakby go ktoś mocno uderzył z żołądek metalowym prętem. Zrobił się blady. Chyba go to bardzo zabolało. Ja sama się źle czułam. Myślałam, że Izyda jest dobra. Widziałam ją w pałacu Seta, ale… nie sądziłam, że może być zdolna do zdrady.
 - Jestem dumny, Akerze - uśmiechnął się tryumfalnie Set, wyciągając ku czerwonowłosemu dłoń. Spojrzałam na chłopaka zaskoczona, a on pochylił lekko głowę, schował kwiat za pazuchę i podszedł do boga chaosu. Stanął po jego lewej stronie. Jirou złapał mnie za rękę. Normalnie każdemu bym przywaliła, ale ja też byłam niewiarygodnie zdziwiona. No, i oczywiście zawiedziona. Patrzyłam na Akera błagalnym wzrokiem, a on unikał mojego spojrzenia, kierując swoje na sufit lub podłogę. Zauważyłam, że rudy zerka na Batę oraz Anubisa. Blondyn stał nieruchomo z wyraźnym bólem na twarzy. Widziałam, jak zaciska zęby, jakby starał się nie rozpłakać. Nie zrobił tego, ale odwrócił się twarzą do Szakala. Jego reakcja nie była niezwykła. Nawet powieka mu nie drgnęła. Po prostu wpatrywał się obojętnie w przyjaciela. Chociaż ja tam byłam pewna, że jest wściekły i zraniony. Zamiast czepiać się Akera, zwrócił się spokojnym już tonem do ojca:
 - Zabrałeś mi go dawno temu, więcej mnie to nie ruszy - oznajmił. Wydawało mi się, że wyczułam w jego głosie nutkę smutku, ale ręki nie dam sobie uciąć. Oczy mu zapłonęły. - Jednak zastanawia mnie, czemu ujawniłeś się dopiero, gdy zdobyliśmy kwiat?
 - Ponieważ muszę cię powstrzymać, przed zniszczeniem mojego planu. Nie mogłem pozwolić, abyś zdobył moc lotosu - wyjaśnił równie spokojnie Set. Izyda uśmiechnęła się z zadowoleniem do Akera i pogłaskała go po głowie. Spojrzał na nią spode łba, strzepując jej dłoń ze swoich włosów. Nawet zdawało mi się, że słyszałam jak warknął. Sama chciałam warczeć, ale na niego.
 - Po co tak długo zwlekałeś? - zdziwił się Bata zdławionym głosem. Ramiona mu drżały. - Jeśli ci na tym zależało, to czemu czekałeś?
 - To skomplikowane, chłopcze - odpowiedziała bogini magii. Wszyscy spojrzeliśmy na nią oczekując dalszych wyjaśnień. - Nie mogę oddać złotego kwiatu byle komu za darmo. Gdyby nie wy, Set musiałby sam wykonać te zadania. A skoro dowiedział się, o waszym planie, postanowił was wykorzystać.
 - Skąd wiedział? - wychlipał Jirou, ocierając oczy.
 - Aker dał mi znać - zaśmiał się Set zadowolony, że udało mu się nas przechytrzyć. Anubis zrobił krok w kierunku Akera, zaciskając pięści, z których zaczął emanować czerwony blask. - Jest bardzo pomocny. Ech, cóż! Do zobaczenia, dzieci!
Machnął ręką i zniknął w chmurze purpurowego dymu, a wraz z nim Izyda oraz Aker. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że po policzkach płyną mi łzy i strasznie szybko oddycham. Dłoń Jirou wciąż trzymała mnie za nadgarstek. Tylko dzięki temu nie zaczęłam krzyczeć ze złości. Spojrzałam na dwóch młodych bogów. Żaden z nich nie kwapił się, żeby coś powiedzieć, więc musiałam ich zmotywować.
 - Macie jakiś plan? - spytałam przytulając do siebie rudego. Chciałam go uspokoić, chociaż sama byłam wściekła i zdołowana. Szakal spojrzał na mnie ponuro. Jego oczy znowu były matowe. Pokręcił głową i usiadł na sofie, splatając palce dłoni na kolanach. Bata za to oświadczył, że musimy udać się do Duat. Zapytałam, co to takiego, więc z odpowiedzią pospieszył mi Jirou, który zawsze znał odpowiedź na każde pytanie:
 - Duat to legendarna kraina zmarłych; miejsce panowania Ozyrysa, Anubisa i Horusa; świat podziemny pogrążony w ciemnościach. Według wierzeń w Duat mieściło się źródło Nilu - powiedział. Brzmiało dość strasznie, ale też dumnie. Anubis ma swoje własne królestwo. Dzieli je co prawda z dwoma innymi bogami, którzy w sumie chcą go zabić, ale to już nieznaczny szczegół. Szakal spojrzał blondynowi w oczy. Ich barwy kontrastowały ze sobą w piękny sposób. Brunet nie wyglądał na zachwyconego pomysłem Baty. Nic jednak nie powiedział, bo najwyraźniej wiedział, że to jedyna opcja. I jedyna rzecz, jaką możemy zrobić, żeby mieć jakiekolwiek szanse wygrać z Setem. Bata wyciągnął do nas ręce. Chwyciłam jego dłoń, a drugą podałam Jirou. Czekaliśmy, aż Anubis się ruszy, ale on najwyraźniej nie zamierzał. W końcu kazał nam już ruszać i nie czekać na siebie, bo on dołączy za kilka minut. Blondyn nie był tym zachwycony, ale nie kłócił się, chociaż mógł. Rzeczywiście jest uległy i akceptuje wszystkie pomysły swoich przyjaciół. Zamknął oczy. Zacisnęłam zęby. Przez kilka sekund czułam ten nieprzyjemny ucisk w żołądku, a potem nic.

Wylądowaliśmy w przestronnej sali. Była dość jasna, wykuta w szarej, wapiennej skale. Posadzkę wykonano ze szkła wykorzystywanego do produkcji luster, a pod sufitem powieszono kilka niewielkich żyrandoli, dających całkiem sporo światła. Sala nie była duża, ale też niemała. Taka w sam raz; może jak połowa dworca centralnego w Nowym Yorku. Na jej końcu znajdowało się niewielkie podwyższenie, a na nim stał tron. W rogu po prawej stała duża, złota waga, na której leżało prawdziwe, bijące serce człowieka. Zatrzęsłam się. Ale bardziej przestraszył mnie demon leżący pod schodami; miał głowę krokodyla, tułów lwa i zad hipopotama. A kły prawie tak ostre jak Aker. Na szczęście spał. Rany, jakie szczęście. Gdyby nas zaatakował to ja jedna bym nie miała szans się bronić. Moja radość niedługo trwała, bo Anubis się pojawił, natychmiast uklęknął obok demona i pogłaskał go po głowie, czym go obudził. Potwór spojrzał na mnie i Jirou warcząc. Cofnęliśmy się, chociaż niepotrzebnie. Zwierzę nie skoczyło i zamknęło się natychmiast, gdy zorientowało się, że to Anubis je pieści.
 - Moja mała, Ammit - szepnął z czułością. Objął ją ramionami za szyję, przytulając policzek do łuskowatego łba. - Tęskniłem za tobą, maleńka.
      Pomyślałam sobie, że to sielankowa scena. Anubis ściskający z miłością potworne stworzenie, przywodził mi na myśl małego chłopca, który dostał szczeniaczka. Zapewne zatłukłby mnie na miejscu, gdyby nie pewien szczegół...
 - A ja za tobą, Anubisie - rozległ się nad nami męski, dumny głos. Należał do wysokiego, chudego mężczyzny o błękitnej skórze i białych włosach. Oczy też miał błękitne. A ubrany był w czarny garnitur, co sprawiało, że jak się na niego patrzyło to jasne kolory raziły po oczach. Uśmiechał się przyjaźnie, ale było w nim coś tak zimnego, że poczułam, jak Jirou zaczyna się trząść ze strachu.
 - Ty jesteś Ozyrys, tak? - spytał rudy cicho. Mężczyzna skinął głową. Ku naszemu (znaczy mojemu i Jirou) zdziwieniu Anubis wstał z podłogi i pokłonił się bogu śmierci z największym szacunkiem. Bata tylko lekko skinął głową. Ozyrys zaśmiał się cicho i zszedł do nas z podwyższenia. Podniósł Anubisa za ramiona i pocałował go w czoło.
 - Rodzinie się nie kłania, Anubisie.
 - Jestem twoim sługą, panie - rzekł pokornie chłopak. Nigdy w życiu nie widziałam go tak spokojnego i uległego.
 - Odkąd opuściłeś moje królestwo i pokazałeś swoją moc, jesteśmy w Duat na tej samej pozycji. Obaj jesteśmy władcami Podziemi.
 - Ozyrysie, potrzebujemy pomocy - przerwał im Bata. Spojrzeli na niego karcąco, a on uśmiechnął się kręcąc głową. - Musimy zdobyć Pióro Prawdy, które obecnie znajduje się w twoim posiadaniu.
 - Ach. Szukacie Złotego Sarkofagu, mam rację? Chcecie z jego pomocą powstrzymać Seta oraz Horusa. Nie uda wam się to.
 - Dzięki za wiarę, boże umarłych - sarknęłam z wyrzutem. Ozyrys patrzył na mnie parę sekund i uśmiechnął się.
 - Jestem realistą, dziecko. Wiem, co jest możliwe, a co nie.
 - Więc będziesz nam przeszkadzać?
 - Nie. Ale musicie mi odpowiedzieć na jedno pytanie. Trzymając Pióro Prawdy musicie odpowiedzieć szczerze.
 - A jeśli nie? - spytał Jirou. Anubis i Bata odpowiedzieli jednym głosem:
 - Spali cię na popiół.
Po ich słowach pojawiło się między nami białe pióro. Każde z nas chwyciło jego niewielką część. Ozyrys zadał nam pytanie. Wszystkich nas zamurowało, gdy je usłyszeliśmy. “Czy jesteście gotowi poświęcić siebie dla ratowania świata? A przyjaciół dla ratowania własnej skóry?”. Jirou natychmiast powiedział:
 - Tak. I nie.
 - Tak. I nie - odparł Bata.
 - Tak. I nie - rzuciłam. Spojrzeliśmy na Anubisa.
 - Tak.
Więcej nie powiedział. A że nie spłonął żywcem, poczułam jakby mi ktoś w brzuch przywalił pięścią. Mógłby nas zabić, żeby się ratować. Ale co ja się dziwię? Przecież wydał mnie Setowi. Jirou wziął go za rękę, a An uśmiechnął się. Zrobił to tak szczerze i pięknie, że nie mogłam się na niego gniewać. Po raz drugi uśmiechnął się prawdziwie. Bata zrobił to samo. A ja przytuliłam ich trzech, przyciskając mocno do siebie. Ręka jednego z nich wylądowała na moim biodrze, ale w sumie to zignorowałam. Cieszyłam się, że wszyscy mamy dobry humor, mimo tego, że jesteśmy na straconej pozycji, a Aker nas zdradził. Rudy schował Pióro Prawdy do kieszeni.

4 komentarze:

  1. Jak on tak mógł?! Mówię oczywiście o Akerze. Jak on mógł!! A ja go polubiłam... W sumie Izyda to samo. Co za ludzie... tzn. bogowie ;P
    Ogólnie rozdział świetny! :D Bardzo się cieszę, że pojawił się tak szybko, bo byłam bardzo ciekawa, co będzie dalej. Jestem ciekawa, co się jeszcze stanie. Akcja wciąż nas zaskakuje :). Bardzo mi się podoba twoja opowieść i twój styl.
    Pozdrawiam
    Neko

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny rozdział też się wkrótce pojawi, obiecuję ^.^

    Ale mam pytanie: czy Aker ma mocno oberwać za zdradę? xD To zależy od Czytelników, bo nie wiem, jakie aktualnie kary najbardziej lubi młodzież ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powinnaś sobie zrobić nowe hasło w tej ankiecie. Zaznaczyłam "fajne", jednak to za mało powiedziane. Musi się tam znaleźć bardziej wartościujące określenie.
    Jakoś tak... Cóż, załamana nie jestem, bo nadal myślę, że Aker jest po ich stronie. Nawet jeśli nie- nie uważam tego za minus tej historii, ba! za większy plus, bo będzie to w sumie bardziej oryginalne.
    Żal mi Anubisa. Wyobrażam sobie, jak musiał się czuć i naprawdę mi go szkoda.
    Na końcu poprzedniego rozdziału nie myślałam, że Izyda jest w to jakoś zamieszana. Sama do końca nie wiem. Jakby po prostu odwiedził ją brat, próbujący zabić syna? Wiem, to nie ma sensu xD
    Cóż, za słodkie to to zwierzątko Anubisa nie jest, ale urok tej sceny... Co tu dużo mówić - wspaniale. Mam ochotę go [Anubisa] przytulić.
    Pojawił się Ozyrys. Zdziwiło mnie to, że był ubrany w garnitur. Wiem, on tu przychodzi im pomóc (swoją drogą już go kocham), a ja myślę tylko o ubraniu. Jestem straszna xD
    Słowa Anubisa o tym, że może poświęcić nawet przyjaciół... Też by mnie to trochę zabolało, jednakże byłoby to dla słusznej sprawy. A i tak uważam, że mimo wszystko nie dałby ich zabić.
    W porównaniu do wcześniejszych rozdziałów ten wprowadza wielką powagę. Podoba mi się to, choć nie przeczę - kocham wszelkie komedie. Niekiedy jednak lubię sobie popłakać nad książką, czy filmem, więc tego typu fragmenty absolutnie mi nie przeszkadzają.
    I tak na koniec - cieszę się, że udało Ci się wstawić rozdział :)Gratuluję jego całokształtu i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :)
    Pozdrawiam gorąco,
    KaoriK :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Już uaktualniłam ankietę, zgodnie z życzeniem :)

    Serio jestem taka przewidywalna? xD Jednak nie jest to taki skomplikowany plan.

    Strój Ozyrysa Cię dziwi? xD Domyślam się, że ciężko sobie wyobrazić starożytnego boga w garniturku ^.^ Jak to pisałam, byłam nie do końca przytomna - jakoś o 3. w nocy narodził się koncept z nowoczesnym przedstawieniem Ozyrysa.

    OdpowiedzUsuń