Po
wybitnie nieaprobowanej przeze mnie rozmowie z tym małym krasnoludkiem, który
siedzi mi w głowie i ma na imię Aker, stwierdziłem, że on ma rację i nie mogę
się poddać władzy Seta. Kluczyk znaleziony w kuferku zawiesiłem sobie na szyi,
po czym poprosiłem gościa swojej podświadomości, żeby w razie odwiedzin Anubisa
i całej reszty, pokazał im kilka moich wspomnień, które pozwoliłyby im poznać
mnie od początku, ale tym razem bez tajemnic. Aker obiecał to zrobić, nakazując
mi nie mieszać się w ich rozmowy, choćbym nie wiem co słyszał. Po dłuższym
namyśle zgodziłem się na taki układ, ale stwierdziłem, że jak Anubis będzie mi
jeździć po ambicji, to mu w najbliższej przyszłości zrobię niemałą krzywdę. Na
przykład nabiję mu guza wielkości gruszki. Pomyślałem, że dość prostą sprawą
będzie dostanie się do tej dwójki dzieciaków, o której mówił Aker. Jirou,
początkujący mag (z Anubisem jako nauczycielem, oj współczuję) oraz Thalia,
pokręcona śmiertelniczka (z porządnym ADHD). Ale niestety miałem jedną, lecz za
to dużą i obślizgłą przeszkodę o imieniu Sobek. Ta wstrętna gadzina raczej nie
zgodzi się mi pomóc, jeśli dowie się jakie mam prawdziwe plany. No ale od czego
ma się wrodzony spryt i inteligencję, szlifowane przez tysiące lat.
- I
w dodatku ta twoja nienaganna skromność - zakpił ze mnie Aker. Och, jakbym
go mógł zobaczyć, to bym mu skręcił kark.
-
Zamknij się, ośla łąko - mruknąłem, wstając ze swojego obrotowego krzesła.
Podszedłem do drzwi, nasłuchując, czy nikt nie idzie. Chwilę później nacisnąłem
klamkę i wyszedłem na korytarz. Po raz pierwszy opuściłem swoją celę.
Spodziewałem się przed nią grupy uzbrojonych po zęby strażników z psimi
głowami, a tymczasem było tam pusto. Korytarz był długi i kremowy. I pusty.
Ruszyłem nim w kierunku podpowiadanym przez intuicję oraz Akera. Jakiś czas
później trafiłem do okrągłego pokoju, w którym był błękitny basen, a w nim
Sobek. Usiadłem na leżaku, na którym leżały ciuchy krokodyla (oraz neczeri)
stojącym niedaleko trampoliny i zaplotłem dłonie na kolanach.
-
Cześć, gadzino - uśmiechnąłem się do krokodyla, który zdziwiony moim widokiem,
podpłynął do brzegu.
-
Co tu robisz, Gwiazdorze?
-
Chciałem z tobą pogadać - powiedziałem pewnie, nawet nie mrugnąwszy okiem,
kiedy bóg na mnie spojrzał, mrużąc swoje gadzie ślepka. Kłamanie mu w żywe
oczy, sprawiało mi niesamowitą satysfakcję. Powoli przesunąłem dłoń w kierunku
ostrza, tak, aby Sobek nie zauważył. - Słuchaj. Doszedłem do wniosku, że skoro
Set ma pod swoją kontrolą Akera, najsilniejszą istotę wszechświata, to Anubis
nie ma szans zwyciężyć. A ja jestem dość inteligentny, więc uznałem, że dołączę
do wygranych. Chcę zostać wspólnikiem Seta, a żeby dowieść swojej lojalności,
postanowiłem wybrać się do Thalii oraz Jirou i zdobyć dla was złoty lotos -
skrzyżowałem palce za plecami.
-
Sądzisz, że tak po prostu ci to oddadzą? - zwątpił Sobek, wychodząc niezdarnie
z wody. Kiwnąłem pewnie głową, przywołując na usta kapryśny uśmieszek.
-
Jeśli Anubis już tam był, a był na pewno, żeby sprawdzić, czy nic im nie
zrobiłeś, to opowiadał im o tym, co przeżyli do tej pory, więc i o mnie
wspomniał. A wiesz przecież doskonale, że Anubis mi ufa. Mógłbym po pierwsze
zdobyć kwiat bez większej trudności, a po drugie nadawałbym się na szpiega.
Zamilkłem,
czekając aż mikroskopijny móżdżek Sobka przyswoi to, co właśnie powiedziałem.
Nie zajęło mu to tak dużo czasu jak się spodziewałem, biorąc pod uwagę jego
inteligencję złotej rybki. Wyszczerzył się do mnie z bardzo żarłocznym błyskiem
w oku i podał mi rękę.
-
Dobra - zgodził się zaskakująco łatwo. Nie dałem poznać jak mi ulżyło, gdy to
usłyszałem. - Polecisz tam, ale jeśli zawalisz, zginiesz w takich męczarniach,
jakich nawet sobie nie wyobrażasz, czy to jasne?
-
Olśniewająco - wyrwałem rękę i odwróciłem się, stając w pozycji gwiazdy rocka,
a gad mnie teleportował do miasta, w którym mieszkali przyjaciele Ana. Nawet
nie zauważył, że zwinąłem nóż.
Siedziałem
pod szkołą dzieciaków kilka godzin, przysypiając z głową podpartą na dłoniach.
W końcu usłyszałem ich głosy, wyzywające się od idiotów, krewetek i bezmózgich
biedronek. Nie powiem: takiej niedojrzałości się nie spodziewałem. Wstałem
powoli i poczekałem jeszcze chwilę, aż wyszli. Jirou był małym cherlawym rudzielcem,
dlatego nie zwróciłem na niego większej uwagi, ale Thalia była godna uwagi.
Średniego wzrostu blondynka o niebieskich oczach, wyposażona przez matkę naturę
w co trzeba. Uśmiechnąłem się, widząc, że właśnie wgryza się w kanapkę z kremem
czekoladowym. Stanąłem jej na drodze, a ona na mnie wpadła, upuszczając swój
lunch.
-
Moja kanapka z Nutellą! - zawyła, uderzając mnie pięścią w pierś. Prychnąłem,
odsuwając się kawałek.
-
O tak, dobra jesteś. Aker mówił, że ostra z ciebie panna, ale nie sądziłem, że
aż tak - rzuciłem, ignorując Jirou, który się zakrztusił, słysząc imię
przyjaciela.
-
Moja Nutella, to mój honor. Oberwiesz w dziób! - zagroziła, nie robiąc na mnie
najmniejszego wrażenia. Uznałem, że z nią się nie dogadam, skoro zamierza cały
czas nadawać o Nutelli. Odwróciłem się do maga.
-
Dobra, mały. Aker prosił mnie, żebyście przekazali mi złoty lotos, bo Anubisowi
może się przydać.
-
Aker został porwany, jakim cudem z nim rozmawiałeś? - spytał podejrzliwie. - A
z resztą, ktoś ty?
-
Robin. Jestem Gwiazdą i bożkiem Akera.
-
Nie wierzę - skrzyżował ramiona. Powstrzymując się od rzucenia w niego czymś
ciężkim, zignorowałem Thalię bijącą mnie po plecach i drącą się o ósmym cudzie
świata jakim jest Nutella. Podwinąłem wysoko rękaw, pokazując Jirou znamię,
które pojawiło się tam, gdy tylko zacząłem dzielić ciało z Akerem: podwójnego
sfinksa. Rudy pokiwał głową na znak, że mi uwierzył i jest skłonny
współpracować.
-
Jestem głodna, a nie zjadłam Nutelli, więc oddaj mi swój palec! - zażądała
Thalia.
- Co
ty, człowieku, masz z tą Nutellą?! - wydarłem się, łapiąc ją za ramiona i
patrząc jej prosto w oczy. Zamarła, nie mrugając nawet jedną powieką i po
chwili powiedziała:
-
Ty, oczy ci zmieniają kolor, wiedziałeś?
Stoczyłem
się na dno rozpaczy, opuszczając z rezygnacją głowę. Spojrzałem na Jirou.
Pokręcił głową, wznosząc oczy ku niebu w bardzo teatralnym stylu, co tylko
utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie powinienem pytać, dlaczego Thalia tak
zgłupiała. Chociaż powiem szczerze, że trochę mnie to zainteresowało. Szedłem
spokojnie za rudym magiem i w końcu moja piekielna ciekawość, zwyciężyła nad
zdrowym rozsądkiem - spytałem, co się stało blondynce. Jirou odpowiedział mi,
że ona ma tak zawsze, kiedy w pobliżu znajduje się jakiś przystojny chłopak. Na
te słowa poczułem, że pieką mnie policzki, co było uczuciem nowym i nieznanym
mi dotychczas, bo jakoś nie miałem czasu na romansowanie. Rudy zaczął się
śmiać, twierdząc, że dobrze mi z rumieńcem. Gorąco uderzyło mnie w twarz, ale
już raczej ze złości. Czy ja wyglądam na zainteresowanego stałym związkiem?
-
Wiesz, trochę tak - zaśmiał się mag, pchnąwszy lekko drzwi jednego z domów na
przedmieściach. Nawet nie zauważyłem, kiedy wyszliśmy z gęstych zabudowań. -
Nosisz obcisłe spodnie i rozpiętą koszulę, więc można się zastanawiać, czy
przypadkiem nie chcesz z kimś poflirtować.
- Huknij
go tam, to się zamknie - poradził mi w głowie Aker znudzonym głosem.
Uśmiechnąłem się do siebie (albo raczej do niego) i potrząsnąłem głową,
wchodząc za rudym i Thalią do budynku. Zostawili mnie w salonie i poszli do
kuchni, teoretycznie po złoty lotos. Jednak po chwili siedzenia na kanapie,
usłyszałem ich głosy. Złotowłosa nie była do końca przekonana, czy można mi
zaufać, bo w końcu porwał mnie Sobek i mógł mnie zabrać do Seta, który z kolei
mógł zrobić mi pranie mózgu. Nie powiem: sprytna panna. Widać zdarzają się
mądre blondynki. Jirou się z nią kłócił, że widział znamię na moim ramieniu,
dlatego można uznać, że jestem przyjacielem. Na to ona wysunęła trafny wniosek,
potwierdzający jej tezę. Mogłem zostać opętany przez Seta oraz Horusa w ciele
Akera. Przykro mi, mała, ale takich obelg to ja nie lubię. Wstałem z kanapy i
wszedłem bezceremonialnie do kuchni, bawiąc się w obracanie neczeri w
palcach.
-
Thalio, posłuchaj mnie trzy minuty - dziewczyna spojrzała na zegarek, a potem
na mnie, dając mi sygnał, że mogę mówić. - Nazywam się Robin Claude, mieszkałem
z Anubisem w jednej celi w ośrodku poprawczym dla magicznych stworzeń. Od
tysięcy lat czułem się jak więzień i dopiero, gdy z pomocą Baty i Bastet
uciekłem, stwierdziłem, że nadal jest cel, aby sprzeciwiać się Setowi. Żywym
dowodem na to, iż jestem waszym przyjacielem są po pierwsze zeznania Anubisa, a
po drugie moje znamię. Jeśli nawet to cię nie przekonuje, to wyobraź sobie, że dusza,
według wierzeń starożytnego Egiptu, dzieli się na pięć części. Ka, Ba,
Ren, Shut i Ib. Gdy Set oraz Horus przejęli ciało Akera,
jego dusza zaczęła się dzielić, aby odszukać dla siebie schronienie. Kiedy
dotknąłem skóry przebudzonego Akera, część jego duszy, konkretnie ren, opętała
mnie i zamieszkała w mojej głowie, co jest praktycznie niemożliwe, ponieważ
jestem Gwiazdą, a my słyniemy z bardzo dobrych blokad mentalnych oraz zmiennego
koloru oczu. Jestem naturalnym nośnikiem duszy bogów, jeśli już pozwolę się
opętać. Aktualnie wraz z waszymi przyjaciółmi poszukujemy pozostałych czterech
części duszy Akera, a jedna z nich znajduje się w posiadanym przeze mnie
rytualnym ostrzu, ale muszę je otrzymać oficjalnie… - rzuciłem nóż rudemu. - …
więc musisz mi go oficjalnie podarować. Dobra, skończyłem.
Thalia
uniosła wysoko brwi, przypatrując się ostrzu.
-
Równo trzy minuty - oznajmiła bardzo zdziwiona. - Wyczucie czasu też masz w
genach?
-
Tak, Gwiazdy są bardzo punktualne - kiwnąłem głową. - W każdym razie: wierzysz
mi już?
-
Tak, jasne. Jirou, oddaj mu złoty lotos i neczeri.
Rudy
uśmiechnął się do mnie, podając mi przedmioty. W chwili, gdy moja skóra
ponownie dotknęła rękojeści noża, poczułem zimny dreszcz. Z czarnego ostrza
wyleciała błyszcząca kulka i zaczęła krążyć wokół mnie. Thalia i Jirou
przyglądali się temu jak zauroczeni. Światełko uderzyło mnie w pierś.
Zatoczyłem się do tyłu, a dwójka dzieciaków musiała mnie podtrzymać, żebym nie
upadł.
-
Robin, co ci jest? - spytała zaniepokojona Thalia. Pokręciłem głową, próbując
złapać oddech. Panikowałem, bo znowu czułem ten doprowadzający do łez ból.
Zamokły mi policzki.
-
Połóż mnie… - wycharczałem. - Muszę odpocząć…
Jak
powiedziałem, tak zrobili, i już po minucie leżałem na kanapie w salonie,
patrząc się w biały sufit. Taki kolor uspakaja, więc bardzo to było pomocne. W
końcu udało mi się odetchnąć normalnie i bezboleśnie, ale nawet nie próbowałem
wstawać. Nie sądziłem, że mi się to uda, dlatego leżałem z zamkniętymi oczami i
czekałem. Na co? Aż Aker się odezwie i powie mi, że wszystko w porządku. Że
połączył swoje ren z drugą częścią duszy, którą właśnie wchłonąłem. Ale
on milczał. Tak długo i uparcie, że zacząłem się bać, czy coś nie poszło nie
tak jak powinno. Gdy usłyszałem w głowie cichutkie westchnięcie, wypuściłem z
ulgą powietrze i spojrzałem na przestraszonych Thalię oraz Jirou, którzy nie
odeszli ode mnie nawet na krok, podczas tej ciążącej chwili niepewności.
-
Co się stało? - szepnął chłopak, ocierając z ulgą policzki, na których
dostrzegłem łzy. Ten widok wywołał u mnie bardzo przyjemne uczucie ciepła w
brzuchu. To się chyba nazywa sympatia. Tak: poczułem rosnącą sympatię do tego
dzieciaka. Z trudem usiadłem, podtrzymując się ramienia Thalii.
-
W neczeri ukryte było Ba Akera - wyjaśniłem, spuszczając nogi na
podłogę. - Przyjmowanie boga zawsze jest męczące i wymaga dużo siły. Czasami
też bywa bolesne, ale tylko jeśli przyjmujący nie pozwala przyjmowanemu przejąć
pełnej kontroli nad ciałem.
-
A ty Akerowi nie pozwalasz - uśmiechnęła się blondynka. Przytaknąłem jej,
unosząc kąciki ust. Jirou podał mi złoty lotos, który prędko schowałem do
saszetki przy pasku.
-
Muszę znaleźć Anubisa - powiedziałem, wstając i kierując się do drzwi
wyjściowych.
Odprowadzili
mnie aż do samego krańca miasta. W tym czasie milczeliśmy, ale gdy już
odchodzili w powietrzu uniósł się zapach lotosu i siarki. Cała nasza trójka
wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu, a przed nami otworzył się portal, przez
który przeszli do nas Anubis, Bata oraz Bastet obsypani białym puchem.
------------------------------------------
Ahhh... nie dotrzymałam słowa i bardzo przepraszam :( To wszystko wina głupiego internetu, którego nie miałam Q.Q W ramach zadość uczynienia w sierpniu pojawią się nie dwa ale trzy rozdziały
Pozdrawiam i wesołej reszty wakacji ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz