Szczęka mi opadła, jak dowiedziałem się, co Thalia zaplanowała na zajęcie czasu.
Jakiś czas temu zaczęły się wakacje, więc dzień w dzień robiliśmy coś innego. Raz było mycie samochodów, raz sprzedawanie lemoniady, a raz było nawet wesołe miasteczko. Za każdym razem było mnóstwo śmiechu, zwłaszcza przy tym ostatnim, kiedy Aker zwymiotował na rollercoasterze. Ale naprawdę - ja mogłem znieść bardzo wiele, ale to, co ona wymyśliła na dzisiaj, było totalnym przegięciem. Akurat się z nią o to sprzeczałem, gdy do pokoju wszedł Bata, pogwizdując wesoło. Zatrzymał się i popatrzył na nas zdziwiony.
- O co znowu drzecie koty? - zapytał beztrosko. Wydąłem dolną wargę, wpychając dłonie do kieszeni.
- Ona każe mi iść na plażę - poskarżyłem się jak dziecko, któremu ktoś zabrał lizaka. Blondyn wybuchnął śmiechem i rzucił się na łóżko. Przyjrzałem mu się z wyrzutem: odkąd mieliśmy spokój trochę się zapuścił. Głównie włosy, które sięgały mu już do ramion. Na ogół związywał je w luźną kitkę, chociaż zdarzało się, że nosił rozpuszczone. Dzisiaj właśnie był jeden z takich dni. Ale jego błękitno-szare oczy nie zmieniły się ani trochę, wciąż błyszczały radośnie. Thalia za to popełniła największą zbrodnię przeciw światu. To było jak cios w serce dla każdego z nas.
Ścięła swoje złociste loki na krótko. Ledwo za ucho.
- To genialny pomysł - podchwycił Bata, ignorując mój jęk sprzeciwu. Zacząłem błagać go o wsparcie, żeby zmienił zdanie, więc powiedział, że przeprowadzimy głosowanie i jeśli Jirou oraz Aker mnie poprą, nie pójdziemy na plażę.
Poszliśmy więc do domu rudego, który właśnie do nas wybiegał ze sportową torbą na ramieniu i szerokim wyszczerzem na twarzy.
- Ruchy! Anubis, czemu nie masz ręcznika, idziemy na plażę! - zawołał, zeskakując z ostatnich dwóch schodków przed drzwiami. Posłałem blondynce miażdżące spojrzenie, które ona oczywiście świetnie zniosła, a nawet się ważyła uśmiechnąć niewinnie, mimo że zdawała sobie sprawę, że wiem, że to ona napisała Jirou SMSa o wypadzie. Moja złość trwała krótko, po czym zamieniła się w rozpacz, bo dotarło do mnie, że nawet poparcie Akera nie da mi wygranej. Chyba że wziąć pod uwagę jego stanowczość i anarchiczność, to wtedy jego głos liczyłby się potrójnie.
- Gdzie jest Aker, kiedy go potrzeba? - jęknąłem, siadając na krawężniku. Jirou powiedział, że właśnie szuka ręcznika plażowego.
Po chwili z domu rudego wyskoczył Aker w przyciemnionych okularach i się uśmiechnął szeroko do słońca.
- Ah, lato! Skóra czerwienieje, pot ścieka strumieniami i jeszcze te wszech obecne komary - to mówiąc zabił sobie jednego na karku.
- Ah, tak? - uniosłem ironicznie brew. - Jak na taką letnią marudę, wyjątkowo zadowolony jesteś, nie sądzisz?
- Ja letnią marudą? Kpisz ze mnie, bucu - zaśmiał się, kucając przede mną z tym swoim aroganckim uśmieszkiem. Wydąłem wargę, powstrzymując się od przyłożenia mu w zęby. - Daj spokój, An. Pomyśl, od jak dawna nie mieliśmy wakacji. Wreszcie będzie można się położyć i odpocząć...
- Mogę to zrobić równie dobrze w domu - zauważyłem. - Z tym, że bez tego koszmarnego upału i cholernego plażowego tłumu.
- Tak, możesz, ale czy lato to nie czas spotkań z przyjaciółmi? - naciskał dalej.
- Przecież widuję was codziennie i to kilka razy na dobę, to i tak za dużo.
Skrzywił się zdenerwowany. Chyba już zbliżam się do granicy. Jeszcze trochę go tak podrażnię i będę mógł zostać w domu, bo nie będzie chciał na mnie patrzeć. Uśmiechnąłem się z zadowoleniem, ale... on też uniósł kąciki ust i szepnął mi na ucho:
- Zobaczysz Thalię w bikini.
Zarumieniłem się leciutko i wbiłem wzrok w beton. Nienawidzę tego typa, nie znoszę go po prostu. Westchnąłem zrezygnowany.
- Dajcie mi chwilę, pójdę się spakować.
- Nie musisz, już cię spakowałam - uprzedziła mnie blondynka, rzucając w moją stronę plecaczek. Zajrzałem do środka i znalazłem ręcznik, krem z filtrem oraz kąpielówki. Niech im będzie, ale i tak z góry ostrzegam, że nie mam zamiaru świetnie się bawić.
Bata pogratulował Akerowi sukcesu, po czym wcisnął nas wszystkich do swojego kochanego srebrnego chevroleta i ruszył na plażę.
Wbrew moim obawom nie było tam tak wielu ludzi jak się spodziewałem. Właściwie pół plaży było puste, prawdopodobnie przez wczesną porę. Thalia i Jirou wybrali przyjemne miejsce blisko wody i rozstawili tam nasz mały obóz. Parasol był tak olbrzymi, że jakby mocniejszy wiatr powiał, można by na nim latać. Usiadłem sobie na ręczniku, patrząc jak Aker zrzuca bluzę i spodnie, po czym pędzi w stronę morza i znika w nim. Zapomniałem jak z niego stwór morski. Uśmiechnąłem się. Dawno nie byłem na plaży. Dotarło do mnie, że za tym tęskniłem. Bata z Jirou zaczęli budować zamek z piasku. Parsknąłem śmiechem widząc, że blondyn używa do tego czarów. On nigdy nie nauczy się żyć normalnie. Nie omieszkałem mu tego wytknąć, za co skarciła mnie Thalia.
- Daj mu spokój - poprosiła, kładąc się obok mnie. - Niech się bawi. Sam powinieneś spróbować.
Uśmiechnąłem się lekko. Miała płaski brzuch, a jej kostium ładnie podkreślał jej biust. No wiem, typowy gość, ale nie umiałem się powstrzymać przed patrzeniem, więc żeby nie wyszło, że się gapię, zdjąłem bluzę i poleciałem za Akerem. Wskoczyłem do wody. Szukałem pod powierzchnią plątaniny czerwonych kłaków przyjaciela. Popłynąłem trochę dalej i w końcu go zobaczyłem. Wynurzyliśmy się obok siebie, śmiejąc się jak wariaci, chociaż nic śmiesznego się nie stało.
- I co? Jest źle, bucu? - roześmiał się, mrużący oczy, bo słona woda skapywała mu z grzywki na twarz.
- Skąd, jest całkiem przyjemnie - przyznałem. Nie mogłem uwierzyć, że może być tak wesoło. - Nawet nie wiedziałem, jak brakowało mi morza.
- A jednak wspomnienia wracają?
Zamyśliłem się. Tak, wracały. Znowu widziałem siebie, Akera, Batę i Bastet bawiących się radośnie na gorącym piasku przy szumie fal. Pilnowała nas mama. Doskonale to pamiętam, było świetnie. Położyłem się na plecach, żeby w spokoju powspominać i podryfować.
--------------------------------------------
Wieeeem, miało być w niedzielę i nie dość, że się spóźniłam to jeszcze nie jest całe. Dlatego na razie wstawiam pierwszą połowę i proszę o cierpliwość, bo druga też się pojawi.
No i błagam o wybaczenie Q.Q Moją wymówką jest "wakacyjny leń", więc nie musicie wybaczać
Pozdrawiam ;*